Peru dla zaawansowanych (6)
Ancahuasi – tęcza z kamienia

Ale – jak już wspomniałem – kult tęczy u Inków istniał. Nie była to jednak tęcza wiotka jak sztandar, lecz... twarda jak kamień. Skąd to wiadomo? Ano stąd, że właśnie w Ancahuasi – dosłownie: w Domu Jastrzębia – zachowało się bardzo wyraźne kamienne wyobrażenie tęczy. Dziwne. Przedziwne. Ani płaskie, ani pionowe. Pośrednie. Ukośne – jakby lekko unoszące się nad horyzontem. Dokładnie takie, jak tęcza.

Nietrudno je odnaleźć. Wracając z Tarawasi (o którym niedawno pisałem) do Cuzco, wypatrujemy drogowskazu Ancahuasi, który kieruje nas na lewo od szosy. Następnie kilkoma zakolami, cały czas lekko jadąc pod górę docieramy do czegoś w rodzaju dawnego inkaskiego amfiteatru, który w wielu miejscach na myśl przywodzi amfiteatr z Q’enko. Potem trzeba wysiąść z samochodu i – udając się w kierunku pokaźnej, lekko ściętej skały ¬– kilkadziesiąt metrów należy przejść ścieżką. I już jest się na miejscu. Przed sobą mamy kamienną tęczę – półkolistą niszę, co do której nie można mieć wątpliwości, co przedstawia.

Nieopodal przepływa strumyk. Kamienna, zastygła tęcza z Ancahuasi nieomalże go widzi. Czy to znaczy, że wiedza Inków sięgała aż tak daleko – aż tak wysoko?
Czy Inkowie zdawali sobie sprawę z tego, że tęcza ma wiele wspólnego z wodą i że w rzeczywistości składa się z miliardów kropel wody, z których każda działa jak niewielki pryzmat?
Wycieczka do Ancahuasi sugeruje, że jest to wielce prawdopodobne.
Ile razy jeszcze Inkowie nas zadziwią?
W następnym odcinku: Piquillacta