12. IX 2012. Arequipa. Lecimy do Limy
Dziś z Arequipy lecimy do Limy. Jest dobre połączenie lotnicze, na dodatek niezbyt drogie, więc postanawiamy oszczędzić sobie przeszło dwudziestogodzinnej jazdy autobusem. Poza tym już jutro w Limie zaczyna się VIII Światowy Kongres Medycyny Tradycyjnej, na którym mam być obecny. Muszę się więc spieszyć.Zanim jednak wsiądziemy do samolotu, odwiedzam jeszcze Bożenę i Edwina Lopezów - moich przyjaciół jeszcze z czasów studenckich, którzy od 22 lat mieszkają w Arequipie.
Edwina Lopeza Lozano poznałem w 1976 roku - a więc bardzo dawno temu, na pierwszym roku studiów w Sopocie. Przez jeden semestr mieszkaliśmy nawet w jednym pokoju w akademiku. Tam też poznałem Bożene Grudzińską - przyszłą żonę Edwina.
Edwin Lopez był Peruwiańczykiem studiującym w latach 70.-tych w Polsce transport morski. Nie licząc młodzieńczych lektur, był on absolutnym początkiem moich zainteresowań Peru. Odwiedzając Lopezów w ich domu w Arequipie po przeszło 30 latach, dopinam więc pewną klamrę. Klamrę kolejną. Akurat ta podróż w ten element obfituje, jako że na sporych odcinkach jest ona powtórzeniem mojej pierwszej podróży do Peru z roku 1983. Trafianie do tych samych miejsc po tak długim czasie pozwala ocenić drogę, jaką samemu się przebyło, jak również tę, którą przemierzył odwiedzany kraj. Takie spojrzenie wstecz niekiedy jest pożyteczne. W mojej rozmowie z przyjaciółmi z Arequipy, myśl ta wielokrotnie powraca. Jak refren.
Mimo że tyle lat się nie widzieliśmy, rozmawia się nam znakomicie. Jeszcze raz potwierdza się prawda, że stara przyjaźń nie rdzewieje. Jedna z opowieści, jakie słyszę z ust Lopezów, jest przerażająca: dowiaduję się, że nasz wspólny znajomy z Kuby, który w Sopocie studiował w tym samym czasie co my, po tym jak po uzyskaniu dyplomu nie chciał wrócić na Kubę, został najnormalniej w świecie zamordowany przez kubańską bezpiekę. Jakże dobrze współbrzmi to z tym, o czym piszę w książce o Che Guevarze („Boliwia 1967”), która ma się w Polsce ukazać zaraz po moim powrocie z Peru!

Z Arequipy lecimy do Limy.

Edwin Augusto Lopez Lozano...

...i jego żona Bożena Grudzińska serdecznie przyjmują mnie w swoim domu w Arequipie. Stara przyjaźń nie rdzewieje!