Chachapoyas – kraina pośród mgieł i chmur


Chachapoyas to jeden z najbardziej tajemniczych rejonów Peru. Jednocześnie to ta część tego kraju, która jest najrzadziej odwiedzana, i to zarówno przez badaczy i eksploratorów, jak i przez trampów i turystów. A ma bardzo wiele do zaoferowania. To ta prowincja, w której archeologowie w Peru wciąż najwięcej mają do odkrycia. Wystarczy przypomnieć, że Gene Savoy – słynny amerykański odkrywca (ten który w 1964 roku zlokalizował ostatnią stolicę Inków Vilcabambę) właśnie w Chachapoyas odkrył najwięcej – bo aż z górą 40! – zaginionych, porośniętych dżunglą miast.

Chachapoyanie (czytaj Czaczapojanie) – indiański lud zamieszkujący te północnoperuwiańskie ziemie, przez Inków został podbity bardzo późno, a i po inkaskim podboju zachował sporą niezależnośc. Jak wielką? Niemałą. Bo Chachapoyanie w zasadzie aż do końca pozostali bardziej partnerami Inków niż ich wasalami. Z drugiej strony, dość licznie potrafili wstępować do hiszpańskich oddziałów i w niejednej bitwie walczyli przeciw Inkom…

Gdy jeden z ostatnich inkaskich władców, buntowniczy Manco II zastanawiał się, co ma z sobą uczynić po tym, jak po oblężeniu Cuzco w latach 1536–1537, mimo wielu wysiłków, nie udało mu się tego miasta odbić z rąk Hiszpanów, poważnie brał pod uwagę, by przedrzeć się aż do Chachapoyas i razem z Chachapojanami ponownie ruszyć przeciwko Hiszpanom.

Ostatecznie zamysł ten upadł i Manco II zdecydował się na pozostanie w regionie Vilcabamby. Ale i wtedy kontakty jego powstańczego dworu z Chachapoyanami nie osłabły. Świadectwem tego

Gene Savoy - prawdziwy poszukiwacz Zaginionej Arki


Z Gene Savoyem – najsłynniejszym poszukiwaczem zaginionych miast i odkrywcą ostatniej stolicy Inków Vilcabamby, rozmawia Roman Warszewski

(Niniejszy wywiad przeprowadziłem w 2002 roku. Ukazał się on w styczniu 2003 roku w miesięczniku „Nieznany Świat”. Był to jeden z ostatnich wywiadów, jaki Savoy udzielił przed śmiercią, a jedyny, jaki ukazał się w Polsce.)

Gene Savoy to postać legendarna. Mógłby stanowić pierwowzór filmowego Indiany Jonesa. Poszukiwacz i odkrywca, jakich już dziś praktycznie nie ma. Jak napisano w posłowiu do jego książki, jedynej do tej pory wydanej w Polsce, a noszącej tytuł „Antisuyu” – jest człowiekiem, którego młodzieńcza pasja odkrywania przeszłości popchnęła ku poszukiwaniu przygód. Mimo że brak mu specjalistycznego wykształcenia, a sam siebie określa mianem poszukiwacza, jego zasługi dla archeologii Andów są bezsporne. Patrząc z perspektywy lat można stwierdzić, iż jest on ostatnim reprezentantem epoki badaczy wędrujących po Andach w poszukiwaniu nieznanych ruin. Duchem bliższy Hiramowi Binghamowi, który 50 lat wcześniej odkrył Machu Picchu, niż współczesnym archeologom działającym w wieloosobowych, dobrze zorganizowanych i wyposażonych ekspedycjach.


Gene Savoy w 2002 roku

Która z Pańskich ekspedycji do Ameryki Południowej była najważniejsza?

- Niewątpliwie wyprawa na północny zachód od Cuzco, którą prowadziłem w latach 1964– 65. W jej rezultacie doszło do odkrycia Vilcabamby
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków