Inaczej mówiąc


Recenzja książki Romana Warszewskiego pt. Żeby miało ręce i nogi w miesięczniku „Odra”, nr 12/2021, str. 107–108
Urszula Kozioł
Inaczej mówiąc
Będzie tu mowa o książce Romana Warszewskiego „żeby miało ręce i nogi” (Migotania, Gdańsk 2021), która w czasie czytania przeistacza się w Księgę.
Będzie mowa o prostym chłopie, analfabecie po sześćdziesiątce, który właśnie stracił nogę i który dotąd sądził, że ziemia jest płaska, a nie znając słowa „litery”, te widywane na gazecie, w które sprzedawca zawija zakupy – nazywał je robaczkami. Otóż w trakcie lektury analfabeta przeistacza się w Leonarda da Vinci.

Zachłannie zaczytuje się, poznawszy alfabet, w specjalistycznych księgach dotyczących skomplikowanych, specjalistycznych zagadnień naukowych, pełnych nieznanych mu pojęć, o które dopytuje synów, absolwentów technikum, dumnych z ojca. A jego cieszy, że potrafią sięgnąć do słowników, ale tez przeistoczyć się w jego ochroniarzy, jako że przez zacofana, niecywilizowaną wieś, tonącą w mrokach zabobonów, no i przy braku elektryczności, a co za tym idzie – radia i telewizji, ta wieś zagubiona na skraju puszczy białowieskiej za podszeptem księdza widzi w odmieńcu diabła. W przeciwieństwie do niego lokalny kapłan (po seminarium i po święceniach) okazuje się ciemnym zabobonnym klechą, w genialnym samouku dopatruje się wcielonego szatana diabła, szczuje – skutecznie! – na niego całą wieś, więc ciemne chłopstwo chce

Roman Warszewski: Nie staję się kimś innym co roku [ROZMOWA]


Debiutował w 1986, a do dziś spod jego pióra wyszło około trzydziestu książek. Jak przyznaje Roman Warszewski, świat bardzo zmienił się od czasu jego pierwszych dalekich podróży. Na szczęście są jeszcze takie zakątki, które wciąż skrywają tajemnice.

— Urodził się pan w Elblągu i mieszkał tu aż do matury. Jak wspomina pan rodzinne miasto? Często zagląda pan do Elbląga?
— W Elblągu mieszkałem do matury, którą zdałem w II Liceum Ogólnokształcącym, w klasie matematyczno-fizycznej, czyli — o ile dobrze pamiętam — do roku 1977. Ten czas dobrze wspominam i do miasta wracam ze sporym sentymentem, mimo że Elbląg w moich czasach był całkiem innym miastem. Był dużo brzydszy niż teraz — nie było pięknej starówki, która dopiero dużo później została odbudowana. Była jednak Bażantarnia i słynna Dolinka z niby-kaskadami. Była też wisząca w powietrzu tajemnica nieznanego wtedy jeszcze Truso. To — jak teraz mi się wydaje — ważne prefiguracje — przeczucia tego, co później widziałem w Ameryce Południowej — lasu amazońskiego, wodospadów Iguazu czy nieznanych miast głęboko zatopionych w południowoamerykańskim interiorze. Im bardziej się nad tym zastanawiam i im więcej przybywa mi lat, tym wydaje mi się to ważniejsze.

— Kiedy zaczął pan interesować się tymi nawet najbardziej odległymi zakątkami świata? Skąd ta pasja?
— Tymi rzeczami interesowałem się od zawsze. Nie ma w tym przesady. Moje zainteresowania na pewno wyrosły z książek. Wydaje mi się, że w pewnym wieku i pod wpływem mniej więcej

Książeczka niespodzianka


Kilka dni temu ukazała się nowa książka Romana Warszewskiego. Właściwie
książeczka. Na tle tego, co do tej pory napisał, bardzo zaskakująca.



Od autora
Żeby miało ręce i nogi to jeden z najwcześniejszych moich reportaży przeznaczonych do publikacji poza prasą. Powstał w tym samym czasie, kiedy pisałem tekst Dzień Wielkiej Ostrygi, przeznaczony do serii Ekspres Reporterów, publikowanej kiedyś przez Krajową Agencję Wydawniczą – KAW. Dzień Wielkiej Ostrygi ukazał się w tej serii w roku 1982. Niedługo potem wyjść tam miał też reportaż Żeby miało ręce i nogi, ale już do tego nie doszło – Ekspres Reporterów przestał się ukazywać.
Maszynopis reportażu odnalazłem przypadkowo niedawno temu. Jego lektura po latach okazała się dużym zaskoczeniem. Oprócz mnie, tekst przeczytało kilka osób i
każda z nich uważała, iż – mimo upływu czasu – reportaż powinien ujrzeć światło dzienne.

A może właśnie dlatego, że tyle czasu upłynęło?

Według niektórych – przed laty, gdy reportaż powstawał – niechcący sformułowana została w nim diagnoza, która tłumaczy to, co w Polsce dzieje się po bez mała 40
latach. Według niej, dzieci tych, dla których bohater Żeby miało ręce i nogi – Jan Siwy był solą w oku, dziś są tymi, co do których często pada pytanie: skąd oni się
wzięli?

Roman Warszewski


Spotkanie autorskie - Dzikowska. Pierwsza biografia legendarnej podróżniczki




W dniu 16 stycznia o godz. 18.00, w Krakowie, zapraszam do empiku przy Rynku Głównym 23. Razem z Elżbieta Dzikowską będziemy tam opowiadać o jej biografii mojego pióra ("Dzikowska. Pierwsza biografia legendarnej podróżniczki", Znak) i o wielu innych interesujących sprawach. Znów będzie się działo.

Bożek kultury Chimu z Peru



Drewniana rzeźba przedstawia bożka obfitości kultury Chimu z północy Peru. To mój dar dla Muzeum Podróżników im. Tony'ego Halika w Toruniu, a jednocześnie symboliczne podziękowanie dla Elżbiety Dzikowskiej za czas, jaki poświęciła na udzielanie mi wywiadów na potrzeby jej biografii "Dzikowska. Pierwsza biografia legendarnej podróżniczki".

najnowsze < > najstarsze
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków