„Cholula 1519”. Rozmowa Iwony Borawskiej i Romana Warszewskiego z Radia Gdańsk z dnia 2. marca 2018



Iwona Borawska: – Dobry Wieczór – „ Cholula 1519”, autor Roman Warszewski, o tej książce będziemy dziś rozmawiać, oczywiście z autorem. Witam serdecznie…

Roman Warszewski - Witam Państwa.

IB: – Roman Warszewski w studio. Cholula 1519 to data bitwy, która się właśnie w Choluli odbyła. Zwycięzcy na placu zliczyli około 4 tysięcy ciał, choć niektórzy potem twierdzili, żeby było ich aż 6 tysięcy. Bitwa nazywana rzezią.

RW: – Tak. Książku ukazała się w serii Historyczne Bitwy. To już moja szósta książka w tej serii Belony. W zanadrzu jest jeszcze jedna, „Grenada 1491”. Krótko przypomnę, że najpierw pisałem o Vilcabamie, „Vilcabamba 1572”, potem „ Cuzco 1536 – 1537”, „ Boliwia 1966 – 1967”, „Kongo 1965” i właśnie „Kuba 1958 – 1959”.

IB: – Powiedział Pan właśnie, bo ta historia też właściwie na Kubie się zaczyna. Diego Velazquez skolonizował Kubę w 1511, a potem kiedy się już przekonał, że złota tam raczej mało się wypłukuje z tego piasku zaczął organizować wyprawy na zachód, w stronę lądu i właśnie efektem trzeciej z tych wypraw była bitwa o Cholulę, a właściwie bitwa w Choluli, chyba tak trzeba powiedzieć.

RW: – W stóp Wielkiej Piramidy, bo Cholula słynęła w czasach konkwisty, zresztą słynie do dzisiaj z tego, że znajdowała się tam największa piramida w całej Ameryce Środkowej, poświęcona bóstwu Quetzalcoatlowi, Upierzonemu Wężowi. Była to ogromna piramida.

Wyszła "Cholula 1519". Jakie były jej przygody


Ufff, w końcu ukazała się "Cholula 1519", książka, która w serii Historyczne Bitwy na publikację czekała ponad rok. Na to, że trwało to aż tak długo, złożyło się kilka czynników.

Po pierwsze - w pewnym momencie Wydawca (nie znając zawartości książki) zaczął twierdzić, że to temat nieciekawy (co w moim przekonaniu jest bzdurą). Potem - że książki poświęcone Ameryce Łacińskiej słabo mu się sprzedają. (A jak mogą się sprzedawać, skoro marketing, jak wynika z moich doświadczeń, poza listą płac, w Bellonie de facto nie istnieje.) Jeszcze później przetrzymywanie tego tytułu stało się środkiem nacisku na mnie, bym szybciej pisał inną książkę. (Niestety, nawet na takie praktyki autorzy są dziś narażeni!) A jak koniec końców, w Wydawnictwie zaczęła się praca nad książką, pojawiły się kolejne problemy. Wydawca uparł się, że trzeba usunąć występującą w pewnych partiach tekstu narrację w punktach (taką samą, jak ta, którą zastosowałem w swej poprzedniej książce "Kuba 1958-1959"). Ja natomiast uważałem, iż taki sposób narracji jest w pełni uzasadniony i że wzbogaca fakturę tekstu, poza tym pokazuje on, iż to, co w punktach, jest mniej istotne i stanowi wątek poboczny, ponadto - znacznie przyspiesza narrację. (Punkty miały pojawić się na str. 110 i ciągnąć się do str. 132. Po raz drugi miała wystąpić na str. 168 i ciągnąć się do str. 171.)

Kontrowersja w pewnej chwili osiągnęła takie natężenie i temperaturę, iż powiedziałem, że skoro nie

"Cholula 1519" idzie do druku




Właśnie zakończyłem korektę autorską tomu "Cholula 1519".

Książka, która wg moich rachub miała ukazać się w roku minionym, lada dzień pójdzie do druku. W lutym ma być na rynku. To moja szósta pozycja w serii Historyczne Bitwy, po "Vilcabambie 1572", "Boliwii 1966-1967", "Cuzcu 1536-1537", "Kongu 1965" i "Kubie 1958-1959". A Wydawca w swych przepastnych szufladach ma już siódmy tom - "Grenadę 1492". Najpewniej ostatni.

Niestety, jak to już wielokrotnie z moimi książkami w Bellonie bywało, "Cholula 1519" pojawi się w możliwie najgorszym terminie – z dala od jakichkolwiek targów, najpewniej z zerową promocją. Trochę już do tego przywykłem. Na etapie korekty autorskiej też wynikły pewne zaskakujące przygody, które o włos, a dla książki skończyłyby się tragicznie (ale o tym może przy innej okazji). Sugerowałem również, iż na okładce - w związku z tym, że do czynienia mamy z bitwą-masakrą - powinno być więcej ciał zalegających na ziemi. A jest, tak jak widać.

Ale na samym początku roku więcej nie zamierzam narzekać. "Cholula 1519" od samego początku pomyślana była, jako książka mała i krótka. Ma za to bardzo wyraźny przekaz. Mówi o tym, w jakim stopniu podbój Peru wzorowany był na podboju Meksyku. Także o tym, jak wielką rolę w okresie, o którym opowiada, zaczęło odgrywać słowo drukowane.

Serdecznie zapraszam do lektury!


Spotkanie
Fragment z niepublikowanej książki Romana Warszewskiego „Cholula 1519”


Z powodów całkowicie ode mnie niezależnych, opóźnia się publikacja mojej książki „Cholula 1519”, która od około roku czeka w wydawnictwie Bellona. Zwłokę trudno zrozumieć, bo Wydawca, rozciągając w nieskończoność czas między publikacją kolejnych tytułów swoich współpracowników, zabija swoich autorów, którzy też mają przecież jakieś rachuby związane z rytmem ukazywania się ich prac. Żeby choć trochę subiektywnie skrócić tę zwłokę, poniżej prezentuję jeden z pierwszych rozdziałów tej książki, opowiadający o historycznym spotkaniu dwóch kuzynów Hernana Cortesa i Francisca Pizarra. Mając nadzieję, że książka w końcu się ukaże, zapraszam do lektury.

Usiedli przy ciężkim drewnianym stole, pod ścianą.
W tawernie panował zgiełk, trudno było znaleźć jakieś zaciszne miejsce. Wokoło tłoczyło się mnóstwo ludzi: żołnierze, piechurzy i oficerowie; jacyś pomniejsi pomocnicy z królewskiego dworu; także – choć Toledo leżało daleko od morza – marynarze i majtkowie; tu i ówdzie widać było bardziej dystyngowane zamyślone postacie, pragnące w miejscu, gdzie jak zwykli mówić Kastylijczycy „spotkał się cały świat”, zawrzeć pożyteczną znajomość, będącą w stanie utorować im drogę na dwór króla, cesarza, od którego jednego skinienia, jednego słowa, albo uśmiechu, mogło zależeć tyle, a częstokroć wszystko...
Odsunęli od blatu ciężkie zydle i gdy już na nich zasiedli pobrzękując przytroczonymi do pasa szpadami z, a jakże, miejscowej

Cholula 1519


Bellona, Warszawa 2018
Książka "Cholula 1519" opowiada o ostatniej bitwie, jaką konkwistador Hernan Cortes stoczył jesienią 1519 roku z mieszkańcami staromeksykańskiego miasta Cholula przed dotarciem do stolicy państwa Azteków - Tenochtitlanu. Starcie w Choluli - największym miejscu kultu prekolumbijskiego boga Quetzalcoatla –miało tubylcom wykazać słabość ich bóstw w konfrontacji z bogiem chrześcijan. Bitwa stała się wzorcem dla innych europejskich poczynań militarnych na terenie Nowego Świata, m. in. dla bitwy w Cajamarce w roku 1531. Interesującym elementem książki jest rekonstrukcja spotkania Cortesa z Pizarrem, w czasie którego ten pierwszy zachęca tego drugiego do zastosowania taktyki z Choluli w Peru. Książka pokazuje też, jak istotnym elementem w tamtym okresie począł stawać się przyspieszony przepływ informacji na temat sposobu realizacji operacji militarnych.

Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków