Kto komu i dlaczego dał popalić
Bijatyka dwóch noblistów


Prawie wszystkie rozmowy o pisarstwie Mario Vargasa Llosy i Gabriela Garcíi Márqueza, twórców takich dzieł jak „Rozmowa w Katedrze” i „Sto lat samotności”, nawet po najbardziej wysublimowanym i literackim początku, swój finał znajdują w wypowiadanym przyciszonym głosem pytaniu: „a jak o było z tą słynną bijatyką między nimi?” „Ponoć chodziło o kobietę”. Rzecz w tym, że po tym, jak już do tej bójki doszło, ani jeden, ani drugi jej uczestnik nie palił się do powracania do niej i żaden nigdy publicznie nie opowiedział, o co tak naprawdę chodziło. Do dziś w dużej mierze jesteśmy skazani na domysły i na relacje świadków tego zdarzenia, które miało miejsce już blisko 40 lat temu.


Do kwestii tej w pierwszej polskiej wydanej w 2012 roku biografii Mario Vargasa Llosy powraca Urszula Ługowska i stara się ją wszechstronnie naświetlić. Całe zdarzenie umieszcza w kontekście związków Garcíi Márqueza i Vargasa Llosy z Kubą. Gdy doszło do bijatyki przyszłych literackich noblistów, ten pierwszy był gorącym zwolennikiem Fidela Castro i jego coraz bliższym przyjacielem, natomiast Vargas Llosa, po swym pierwszym zachłyśnięciu się entuzjazmem dla rewolucji kubańskiej, w roku 1976 roku coraz bardziej się od niej dystansował i zaczął ją publicznie potępiać.
Jest to o tyle istotne, iż ten polityczny antagonizm bardzo popsuł stosunki między tymi największymi latynoamerykańskimi piórami i jego narastanie mogło się stać podskórnym katalizatorem, który wyzwolił wymianę ciosów z całkiem innego powodu. Doszło do tego 12 lutego 1976 roku, w stolicy Meksyku. Tego dnia w Palacio de Bellas Artes miał się odbyć zamknięty pokaz filmu Álvaro Covacevicha „La Odisea de los Andes”, nakręconego według scenariusza Vargasa Llosy.
Jak pisze Ługowska, do amfiteatru „przybył również García Márquez. Ujrzawszy z daleka Maria, którego nie widział od prawie dwóch lat, zmierzał ku niemu z otwartymi ramionami, chcąc go uściskać. Zamiast tego, znienacka dostał pięścią w twarz, tak silnie, że upadł na ziemię. Świadkowie mówili, że padły przy tym słowa: «za to, co powiedziałeś Patricii w Paryżu»”.

Natychmiast utworzyło się zbiegowisko. Znana meksykańska pisarka Elena Poniatowska w te pędy pobiegła do pobliskiego bistro po kawałek zimnego surowego mięsa, które użyła na okłady na podbite oko i skroń Garcíi Márqueza (wyobrażacie sobie tę scenę!?) i do projekcji filmu nie doszło. Ługowska: „Vargas Llosa natychmiast wrócił do hotelu, gdzie Patricia [jego żona, a jednocześnie kuzynka – przyp. RW] zrobiła mu (podobno) awanturę [...]”. Natomiast „García Márquez wraz z żoną [...] udali się nie do szpitala, by nie robić skandalu, ale do... fotografa Rodriga Moya, dzięki czemu zachowały się zdjęcia obrażeń i siniaków”. Notabene – zdjęcia zostały wyciągnięte z szuflady owego zakładu fotograficznego dopiero w dniu 80. urodzin Garcíi Márqueza. Opublikowała je meksykańska „La Jornada”.

Przy tej okazji dziennikarze zwrócili się do Rodriga Moyi o komentarz zdarzeń sprzed kilku dekad. Będący znajomym rodziny Márquezów fotograf miał im powiedzieć: „W tamtym odległym czasie, przebywając w Paryżu, Márquezowie starali się pośredniczyć w rozwiązaniu konfliktów małżeńskich między peruwiańskim pisarzem a jego żoną, która im się zwierzała. Kiedy jednak małżonkowie Vargas Llosa się pogodzili, zdali sobie sprawę z tego, że ich sekrety wyszły na światło dzienne. Nie byli z tego zadowoleni, a Mario poczuł się «urażony» do tego stopnia, że rzucił się z pięściami na Gabo [czyli na Gabriela Garcíę Márqueza – przyp. RW]”.

Ługowska dalej eksploruje ten wątek i pisze: „Być może García Márquez nadużył roli «spowiednika» żony Vargasa Llosy, która miała problemy z mężem. (...) Zgodnie z jedną z wersji, miały [one] dotyczyć romansu Vargasa Llosy ze szwedzką stewardesą, a według innych – z fińską. Pewien kolumbijski profesor prawa, Francisco J. Bastida, który mieszkał w Barcelonie na tej samej ulicy, co García Márquez uściślił, że w rozmowie Gabo z Patricią (...) cała sytuacja była (...) [niezwykle] delikatna i poetycka. Jak twierdził, spotkanie [Márqueza z Patricią] odbyło się w kawiarni i po wysłuchaniu [jej] żalów (...) García Márquez chciał ją uspokoić, mówiąc że czasami mężczyźni potrzebują więcej niż jednej kobiety, ale mało kto wie, że każda kobieta potrzebuje sześciu mężczyzn (...)”. – Naprawdę? – Patricia się zdziwiła.

– Oczywiście. Możesz mi wierzyć – odparł Gabo. I – wpadając w rytm swej prozy – zaczął wymieniać: pierwszy z nich to mąż, który daje dom i rodzinę; drugi to wieczny narzeczony na całe życie, który uosabia romantyzm, niewinność i poezję; trzeci – kochanek, dzięki któremu kobieta doświadcza rozkoszy cielesnych; następnie – tinieblo, „mroczek” – człowiek zamożny, który zabiera na wypady w egzotyczne miejsca i pozwala pławić się w luksusie; piąty to trueno, „piorunek”, w którym jest się zawsze zakochanym i którego się pragnie, ale on nigdy na tę wzdychającą do niego kobietę nie zwraca uwagi; i wreszcie aspiryno, „aspirynek” – jest to gej, który towarzyszy w zakupach i jest jej powiernikiem, a ona zawsze wspaniale się przy nim czuje, wiedząc, że nie jest przedmiotem jego pożądania.

Potem Gabo zapytał:

– A teraz, Patricio, powiedz, którym z tych mężczyzn ja miałbym być dla ciebie?

Czy tak było? Tembr powyższego wywodu jest bardzo marquezowski, być może są to więc rzeczywiście słowa Gabo, które usłyszała Patricia. Faktem jest, że w wywiadzie telewizyjnym przeprowadzonym przez Beto Ortiza Vargas Llosa odżegnywał się od politycznej, kubańskiej wykładni bijatyki i – jak pisze Ługowska – energicznie „odmówił dalszej rozmowy na ten temat”. Ja sam, gdy rozmawiałem z MVLl w Londynie i czego zapis znalazł się w mojej książce „Skrzydła diabła, rogi anioła”, pytając o tło rękoczynów, do których doszło w Meksyku, usłyszałem jedynie, że „chodziło o kobietę” – nic ponad to. Tak więc wydaje się, że najbliższa prawdy jest wersja, zgodnie z którą bezradna Patricia, stojąc w obliczu rozpadającego się małżeństwa, otrzymała od przyszłego kolumbijskiego literackiego noblisty bardzo konkretne rady, jak przeprowadzić rozwód i jak zachować prawo do opieki nad dziećmi. Ługowska: „Kiedy Vargas Llosa dowiedział się, że sprawy zaszły już tak daleko (...), natychmiast wrócił na łono rodziny i, wściekły, [przy pierwszej nadarzającej się okazji] rzucił się z pięściami na tego, kto doradził Patricii praktyczne rozwiązanie problemu”.

Można przypuszczać, że do tej zemsty MVLl przymierzał się długo i że nie była ona tylko spontanicznym porywem. W gronie przyjaciół Gabo krążą wręcz pogłoski, iż na organizatorze przedpremierowego pokazu filmu „La Odisea de los Andes” celowo wymógł, by ten zaprosił Márqueza. A późniejsza niechęć Llosy do wracania do tego incydentu wynika po prostu z tego, że zdaje on sobie sprawę, iż w zasadzie nie ma nic na swoją obronę. Dlatego odmawia jakiejkolwiek rozmowy na ten temat.

Niechęci obu pisarzy do siebie przez kolejne dziesięciolecia nic nie zmniejszyło. Sprzyjał temu coraz większy castryzm Márqueza i coraz bardziej zdecydowany antycastryzm Vargasa Llosy. Poza tym Márquez znacznie wcześniej niż MVLl (bo w 1982 roku) otrzymał literacką Nagrodę Nobla, podczas gdy Llosa od bardzo dawna uważał, iż ta nagroda należy się jemu. (Ostatecznie dostał ją dopiero 28 lat po Márquezie, w 2010 roku.) Zakazał też wznowienia i tłumaczeń swojej książki poświęconej twórczości Gabo – „García Márquez: historia de un deicidio” („García Márquez: historia pewnego zabójstwa boga”). I uległ w tym względzie dopiero w 2006 roku, gdy pozycja ta miała wejść do edycji jego dzieł wszystkich.

Roman Warszewski

Przy pisaniu korzystałem z książki Urszuli Ługowskiej „Mario Vargas Llosa” (biografie Sławnych Ludzi), PIW, Warszawa 2012
Mario Vargas Llosa
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków