„Wszyscy polscy podróżnicy opisujący świat są z Arkadego Fiedlera”
Co Roman Warszewski powiedział w Puszczykowie, odbierając Nagrodę Bursztynowego Motyla?
Szanowni PaństwoSzanowni Gospodarze
Szanowny Panie Marszałku
Szanowne Jury Konkursowe
Szanowny Panie Konsulu
Szanowni Zebrani,
To niezwykła chwila i przeżycie, że mogę być z Państwem w tym niepowtarzalnym miejscu. Ma to dla mnie szczególne znaczenie, z kilku względów.
Rzecz w tym, że nie jestem tu po raz pierwszy. Pierwszy raz byłem tu krótko po otwarciu Muzeum–Pracowni, jako kilkunastoletni chłopiec. Przyjechałem tu z moją Mamą, bo skoro do życia została powołana tak niezwykła placówka, nie można było tu nie przyjechać. Szczególnie w czasach – nazwijmy to tak – zamknięcia, w których wtedy żyliśmy.
Arkady Fiedler już wtedy był legendą. Znałem już kilka jego książek. W pierwszej klasie szkoły podstawowej, na zakończenie roku szkolnego, jako nagrodę, dostałem Kanadę pachnącą żywicą – to wydanie z misiem na okładce; niedługo potem przeczytałem Ryby śpiewają w Ucayali i Wyspę Robinsona. Wszystko to chłonąłem z wypiekami na twarzy. Toteż, jak tu przyjechaliśmy, w nabożnym skupieniu z Mamą chodziliśmy po tym niezwykłym wnętrzu. Czułem się, jakbym był w świątyni. Mieliśmy cichą nadzieję, że być może przemknie nam przed oczami gdzieś cień Mistrza. Już wtedy chciałem jeździć po świecie i to opisywać – tak jak Wielki Arkady Fiedler.
Największe wrażenie zrobiła na mnie wtedy gablota zawierająca książki Arkadego Fiedlera i ich tłumaczenia