8 IX 2012 Puno. Trzcinowy Disneyland


Z Cuzco autobusem jedziemy do Puno nad jeziorem Titicaca, a następnie płyniemy motorówką na słynne pływające, trzcinowe wyspy Indian Uros.

Indianie Uros należą do najstarszych plemion całej Ameryki Południowej. Niegdyś posługiwali się archaicznym jezykiem „kilia”, jednak dzisiaj ten już prawie całkowicie poszedł w zapomnienie. Współcześni Uros nieomal bez wyjątku posługuja się językiem aymara, który w rejonie jeziora Titicaca zyskuje przewagę nad językiem dawnych Inków - keczua.

Inkowie zresztą od zawsze mieli kłopoty z ostatecznym zdominowaniem tych ziem. Właśnie przeciwstawiając się władzy inki z Cuzco, Uros zaczeli budować swoje pływające wyspy z trzciny „totora”. Był to ich sposób walki z Inkami i metoda na zachowanie niezależności. Podobnie swą historyczną karierę tysiące kilometrów dalej na północ, w Meksyku, na nieistniejącym już jeziorze Texcoco, zaczynali dawni Aztekowie. Tam jednak po pewnym czasie zaowocowało to rozwojem jednej z najwspanialszych, prekolumbijskich państwowości, natomiast nad jeziorem Titicaca po pierwszym kroku, kroków następnych już nie było. A skutek taki, że dziś prawdziwych Indian Uros w zasadzie już nie ma.


Trzcinowa wyspa Indian Uros.

Ci z tubylców, którzy za nich się podają w najlepszym razie sa Metysami. Z pływających wysp - dawnego środka oporu przeciwko Synom Słonca - uczynili... po pierwsze: interes; po drugie - cos w rodzaju trzcinowego Disneylandu. W rzeczywistości na pływających wyspach w wiekszości wcale nie mieszkają, lecz co rano ze swych siedzib na stałym lądzie przypływają motorówkami, by przed turystami odgrywac "zycie w zgodzie z natura, z dala od cywilizacji". Spragnionym odmiany i egzotyki przybyszom oferują nawet przejażdżki trzcinowymi łodziami wzorowanymi na trzcinowej tratwie Ra II Thora Heyerdahla, nazywami przez nich... trzcinowymi daimlerami-benzami. W ten sposób lodzie niczym ze starożytnego Egiptu, pływają teraz po jeziorze Titicaca, a Thor Heyerdahl - słynny Mr Kon-tiki - najpewniej ze zdumienia (oburzenia?) przewraca sie w grobie...


Codziennie od rana, motorówki przywożą turystów.


Zacumowany, trzcinowy daimler-benz.


Trzcinowy daimler-benz w całej krasie.


Dawną tradycję rozmieniono na drobne...


Do codziennego widowiska (dla turystów) wciągane są też dzieci.
PunoIndianieUrosPeru
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków