Pniewska, Warszewski, Karkosz i Skrzeczkowski w książce M. Omilianowicz
Wędrówka jest koniecznością
![](https://warszewski.info/images/articles/54/podpodszewka.jpg)
Czytając dociekliwe, czasem wręcz intymne rozmowy z czterema fascynującymi wędrowcami - Matyldą Pniewską, Romanem Warszewskim, Adamem Karkoszem i Maksem Skrzeczkowskim - szukamy odpowiedzi na pytanie, co ich tak gna? Co sprawia, że przychodzi dzień, gdy muszą spakować torby, pożegnać rodzinę, przyjaciół i wyruszyć w nieznane? Dlaczego, tak jak inni, nie potrafią usiedzieć spokojnie na miejscu? Magda Omilianowicz, zapewne nieprzypadkowo, wybrała tak różniących się od siebie rozmówców, których - prócz podróżowania - łączy imponujące CV, wszechstronność, równoczesne uprawianie wielu zawodów oraz znajomość wielu języków. Maks Skrzeczkowski, znany jako autor rządowej kampanii billboardowej przeciw przemocy i animator kulturalny,na pozór niewiele ma wspólnego z Adamem Karkoszem, właścicielem biura turystycznego ze Śląska. Matyldę Pniewską, istruktorkę nurkowania i właścicielkę domu na plaży w Zanzibarze sporo dzieli od Romana Warszewskiego, dziennikarza i pisarza, który z wyjątkową szczerością przyznaje, że tak w zasadzie to nie lubi podróżować, bo każda podróż ma w sobie coś z umierania.. Dlaczego więc kilka razy w roku pakuje, z niechęcią, plecak, zostawia w Gdyni żonę, syna, odpowiedzialną pracę, by wyruszyć na odległy kontynent? - Z ciekawości świata - odpowiada Warszewski, dla którego potrzeba poznania jest ważniejsza od niewygód i ryzyka.
Autorka szuka najpierw korzeni. Kim byli rodzice podróżników? Czy też podróżowali? Jakie wartości zaszczepili swoim niespokojnym dzieciom? Matylda Pniewska i Maks Skrzeczkowski to dzieci artystów. Maks opowiada, że jako mieszkające w Kazimierzu Dolnym dziecko rzeźbiarza i poetki myślał, że każdy człowiek jest artystą, a o istnieniu hydraulików i budowlańców dowiedział się dopiero w szkole. Matylda z czułością nazywa mieszkanie z dzieciństwa pełnym twórców domem wariatów. Z kolei Roman Warszewski, urodzony w Elblągu syn germanistki i inżyniera, pasję poznawczą zawdzięcza matce. To ona, najpierw czytając synowi, a potem podsuwając mu książki Fiedlera, Dziewanowskiego, Heyerdahla, sprawiła, iż pojawiła się fascynacja światem niepoznanym. Fascynacja, która sprawiła, iż licealista ze średniej wielkości miasta w socjalistycznej Polsce postanowił studiować pismo z dalekiej Wyspy Wielkanocnej. Kilkunastolatek zaczął korespondować z uznanymi naukowcami na Zachodzie, pisał także do samego Thora Heyerdahla. Przez długi czas odpisujące mu sławy były pewne, że mają do czynienia z dojrzałym, uznanym polskim naukowcem. Ostatecznie udało mu się, jako pierwszemu człowiekowi na świecie, przed maturą odczytać pismo rongo-rongo. Dzieciństwo Adama Karkoszy było o wiele trudniejsze. Po przedwczesnej śmierci matki i ponownym małżeństwie ojca, macocha zamierzała oddać Adama i jego rodzeństwo do domu dziecka. Już jako jedenastoletni chłopak zaczął ciężko pracować. Równocześnie chodził do szkoły, opiekował się młodszym rodzeństwem. Dopiero w wojsku zdał maturę, co pozwoliło mu na podjęcie studiów...
W książce "Pod podszewką świata" czytamy, że zwiedzać świat można na różne sposoby. Niekoniecznie z okien autokaru wycieczkowego. Niektórzy, jak Matylda Pniewska wchodzą do głębin, by po wynurzeniu się z nich lepiej zrozumieć drugiego człowieka. Skrzeczkowski
oprócz egzotycznych krajów Azji ( w Indiach, w ramach wolontariatu, pomagał siostrom z zakonu Matki Teresy) i Afryki, poznawał także Europę.. Jako obserwator uczestniczył w pamiętnych wyborach, tuz po Pomarańczowej Rewolucji, na Ukrainie. Postanowił też w nietypowy sposób zwiedzić Polskę. Za jedyne 400 złotych, otrzymane od władz samorządowych za osiągnięcia w dziedzinie kultury wyruszył na wyprawę w osiem dni dookoła Polski. Podczas zimy stulecia w 2010 r. , przemieszczając sie pociągami, odwiedził dwadzieścia polskich miast. Zastosował niespotykany klucz - wszędzie czekał na niego (zaprzyjaźniony lub polecony przez znajomych) mieszkaniec, który prowadził podróżnika w miejsce, gdzie - jako obcy - nigdy by nie trafił. W ten sposób Skrzeczkowski w Rzeszowie odwiedził lokal, w którym zamiast stołów stały trumny, w Zakopanem nauczył się od "człowieka z siekierą", jak ugotować kwaśnicę, a w Szczecinie musiał wyruszyć z ekipą, wykonującą roboty wysokościowe na na odświeżanie dachów. Podróże to nie tylko przyjemność, to także niebezpieczeństwa. Adam Karkosz, były polski żołnierz z kontyngentu ONZ na Wzgórzach Golan, absolwent Politechniki Śląskiej i Instytutu Fotografii w Nowym Jorku, taternik jaskiniowy, został wraz z grupa turystów, porwany w Jemenie. Udało mu się przeżyć atak dengi, czyli gorączki krwotocznej, której nabawił się na pustyni Atakama. Na tę straszliwą chorobę nie ma lekarstwa, chory cierpi na potworne bóle głowy, a z oczu, uszu, nosa, z każdego otworu ciała cieknie krew. Wraz z Karkoszem na dengę zachorowało 125 osób. Był jedną z dwóch, które przeżyły. Pniewska spotykała się z kanibalami, a Roman Warszewski, by napisać książkę "Pokażcie mi brzuch terrorystki", musiał dostać się na teren w Peru, opanowany przez lewackich terrorystów ze Świetlistego Szlaku. Tych samych, którzy w nocy z 16 na 17 lutego 1990 roku zamordowali dwóch polskich zakonników...
Oprócz przygód, ciekawostek związanych z podróżą, przydatnych informacji, książka Magdy Omilianowicz pozwala nam choć trochę poznać ludzi, którzy pod podszewkę świata zaglądają. A zdjęcia, zamieszczone po każdym wywiadzie pokazują nie tylko ich twarze, ale także pasje.
Jeden z najbardziej znanych współczesnych polskich podróżników, Marek Kamiński, powiedział kiedyś, że niezależnie od celu wyprawy, po prostu "dobrze być w podróży".Dla tych, którzy nie chcą lub nie mogą zwiedzać świata, ta książka sama w sobie może stać się podróżą. Bo przecież peregrinatio necesse est...
Anna Chamier