26. VIII Adios, Vilcabambo!


Kolejnego dnia, około 4 rano zwijamy obóz. Na szczęście w nocy przestało padać i namioty nie są przesdnie mokre. Zrobiliśmy dwoma aparatami i trzema obiektywami około tysiąca zdjeć, na dodatek w dobrym świetle. Mamy więc to, co chcieliśmy, nic tu już po nas, nie będziemy przecież czekać na senderystów, którzy cały czas krąża po okolicy.


Oto główna "huaca" - święta skala, wokół której przez dziesieciolecia (a może stulecia) rozrastała się Vilcabamba.

Americo, który jest szcześliwy, że zobaczył swoje zdjęcie w mojej ksiażce o Vilcabambie mułem pomaga nam przenieść plecaki i zwinięte namioty do Chontapampy, a tam bierzemy duży rozbieg, dobrze sie odbijamy i fruuu... - około dwunastej w nocy lądujemy w Cuzco. (O tym jak tego dokonać kiedyś napiszę osobny artykuł!)


Ostatnia noc w Vilcabambie.


Jeszcze przed wschodem słonca opuszczamy ostatnią stolicę Inków.
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków