Anticucho. Peruwiańska zakąska z całodobowym rozbiegiem


Ostatnio pisałem o pisco sour. A do czego pisco sour smakuje najlepiej? Oczywiście do anticucho. Nazwa przepiękna – potrawa prosta. Jedno z tych niepowtarzalnych dań, które stanowią o niepowtarzalnym uroku, smaku, zapachu i konsystencji peruwiańskiej kuchni.

Czym jest anticucho? To mały szaszłyk, a właściwie szaszłyczek, składający się wyłącznie z cielęcych lub wołowych serc. Niekiedy, gdy jest to szaszłyk większych rozmiarów, może stanowić danie główne (wtedy dodaje się do niego podsmażane ziemniaki lub usmażone, pokrojone w plasterki camote. (Camote – słodki ziemniak – to kolejny temat godny osobnego omówienia.) Najczęściej jednak antucucho jest typową zakąską – wstępem, preludium do posiłku zasadniczego. Zachętą do ciągu dalszego. Wtedy jego zadanie polega na zaostrzeniu apetytu. Jest to możliwe dzięki jego lekko kwaskowemu smakowi.

Jak przygotowuje się anticucho? Można je przygotować na grillu, najlepiej na świeżym powietrzu. Jeśli chcemy, by miało ono to wszystko, co prawdziwe anticucho posiadać powinno, przygotowanie trzeba zacząć... dwadzieści cztery godziny przed zaplanowaną porą spożycia.

To właśnie ów całodobowy rozbieg z tytułu. Bez niego anticucho ma szansę być do niczego. Ten czas potrzebny jest do tego, by serce – lub serca – główny składnik tego dania mogło(y) nabrać odpowiedniej miękkości i soczystości.

Zabieramy się do tego w następujący sposób:

Oczyszczone z twardych żyłek serce wołowe kroimy na niewielkie kawałki. Następnie
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków