Chachapoyas–Pusharo 2015. Dzień czwarty – cd. Oko pumy, oko węża, oko kondora, twarz dziecka


Kuelap, jak się przypuszcza, budowano przez około 300 lat – między 900. a 1200. rokiem naszej ery. Pochodzenie i znaczenie jego nazwy pozostaje nieznane; można jedynie powiedzieć, że jest to nazwa zwyczajowa. Kuelap był on warownią, skąd można było kontrolować wszystko, co działo się w sąsiednich dolinach. Teren ten Inkowie podporządkowali sobie w czasie dwóch wypraw w okresie panowania inki Yupanquiego – syna potęgi Inków, Pachacuteca. Nie było to proste zadanie, bo Chachapoyanie górowali nad Inkami wzrostem i tężyzną fizyczną, poza tym słynęli z wielkiej bitności i z umiłowania wolności. Dlatego Inkowie nigdy do końca nie poczuli się pewnie na tym terenie. A im bliżej było do przybycia do Peru Hiszpanów, tym Chachapoyanie bardziej i bardziej uniezależniali się od Inków, bo cały czas prowadzili cichą, antyinkaską „rekonkwistę”.



Lud – jak się wydaje – nigdy nie tworzył jakiegoś zwartego organizmu państwowego. Raczej była to dość luźna konfederacja na poły niezależnych ośrodków lub księstw. Wśród nich Kuelap na pewno wyróżniał się wielkością i znakomitym ufortyfikowaniem (z jednej strony cyklopi mur, z drugiej przepaść). Archeolodzy doliczyli się tu blisko 500 kamiennych, kolistych struktur o przeznaczeniu mieszkalnym. Wznoszono je na ziemnych platformach starannie obłożonych częściowo wypolerowanymi kamieniami. Bardzo charakterystyczny był sposób, w jaki zdobiono niektóre z owych okrągłych, krytych strzecha budynków. Czyniono to, wkomponowując w ściany ułożone z kamienia szlaczki, składające się albo z rombów, albo z zygzaków. Zygzak oznaczał: deszcz, góry, wodę lub węża. Natomiast romby symbolizowały oczy. Romb z pionową kreską to oko kota, jaguara, pumy. Romb z kropką w środku to oko węża. Natomiast romb z mniejszym rombem to oko kondora.



A każde z owych oczu było najpewniej oznaką przynależności do innej grupy społecznej. Jak można przypuszczać, pospólstwu żadne ozdoby domostw nie przysługiwały. Na drugim poziomie zabudowy odnajdujemy „kallankę” – pozostałości po dużej, prostokątnej konstrukcji pochodzącej z czasów Inków, w której albo przyjmowano gości przybywających do warowni, albo upijano się na umór „chichą” w czasie pory deszczowej, a także świątynię w kształcie w rozszerzającego się ku górze kielicha. Jej narożnik zdobi pojedyncze wyobrażenie szerokiej twarzy, przywodzącej na myśl twarz roześmianego dziecka. Co lub kogo ów tajemniczy wizerunek przedstawia?



Niestety, nie wiadomo.

A szkoda, bo jest to motyw, który w wielu kulturach prekolumbijskich, w bardzo podobnej formie, często się powtarza (z czego można wnioskować, że jest to wizerunek bardzo pierwotny i stary). Tym bardziej szkoda, bo taka sama twarz niespodziewanie pojawi się przed nami za kilkanaście dni ( przeszło dwa tysiące kilometrów na południe od Chachapoyas!) w kulminacyjnym momencie naszej podróży.



CDN

PS: O wyprawie Chachapoyas–Pusharo 2015 będę opowiadał 9. listopada 2015 roku o godz. 19.00 w kawiarni podróżników Południk 18 w Gdańsku. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam!
Chachapoyas–Pusharo
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków