Chachapoyas–Pusharo 2015. Dzień piąty. Karajia czyli „haiku”


Następnego dnia jedziemy do Karajii – drugiego słynnego, „kultowego” miejsca w Chachapoyas. Dojazd dość sprawny, na sporym odcinku wzdłuż tutejszego odpowiednika Urubamby z okolic Cuzco – Rio Utcubamby. Po dotarciu do miejscowości Cruz Pata idziemy pieszo – najpierw prostym jak strzelił szlakiem przez pole, ale stale w dół (co zapowiada długie podejście w drodze powrotnej), następnie stromym zygzakiem ku dnu doliny. W pewnym momencie pojawia się zadaszona strzechą z trawy „ichu” wiata. To znak, że cel wędrówki już blisko.



Potem… dosłownie 30–40 metrów i już je widać! I co to za niesamowity widok! W płytkiej niszy w skalistym, pionowym zboczu stoi 6 figur–sarkofagów – 6 pilnujących dolinę skrzatów. Sarkofagi w formie glinianych, wewnątrz pustych pomalowanych na biało i czerwono ludzkich figur są przepiękne. Na tle ogromnego zbocza są kruche i filigranowe, ale jak magnes przyciągają uwagę. Dołem, dnem doliny toczy się rzeka, a one patrzą oczywiście na wschód ku codziennie wschodzącemu słońcu. Jeśli Kuelap był wielowątkową powieścią, „ludki” z Karajii są poematem, wierszem, „haiku”. Tak – najbardziej „haiku”. Tak są niewielkie, tak są lapidarne. Tak mocno zapadają w pamięć.




Kilka figur jest mocno uszkodzonych, a dwie z nich w czasie jakiegoś trzęsienia ziemi spadło w przepaść i się potłukło. Tak z początkowej ósemki pozostała widoczna dzisiaj szóstka. Na głowach dwóch sarkofagów widać czaszki, co najpewniej oznacza, iż zawierają one mumie wojowników. Reszta niechybnie musiała należeć do szlachty. Nie na darmo określa się je dzisiaj jako „sarcofagos regios” – sarkofagi królewskie.




To bardzo wzruszające miejsce. Słychać tu nie mocne akordy, lecz szmery, szepty, pianissimo. Można trwać tu w bezruchu w nieskończoność i medytować. Nad urodą przyrody. Nad subtelnych pięknem wytworów rąk ludzkich. Nad kruchością życia. Nad chęcią ratowania ludzkiej egzystencji przed zapomnieniem. I nad jakże niepokojącymi proporcjami. Nad tym, jak świat jest wielki i piękny, a jak my jesteśmy mali.




CDN

PS: O wyprawie Chachapoyas–Pusharo 2015 będę opowiadał 9. listopada 2015 roku o godz. 19.00 w kawiarni podróżników Południk 18 w Gdańsku. Natomiast już 22. listopada o godz. 17.00 w księgarni „Matras” w Galerii Bałtyckiej w dańsku-Wrzeszczu, w ramach Dni Książki Historycznej będę podpisywał moje cztery książki z serii Historyczne Bitwy, które opublikowała Bellona.

Na oba spotkania wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam! Do zobaczenia!

Chachapoyas–Pusharo
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków