Chachapoyas–Pusharo 2015. Dzień szósty – cd. Leimebamba – mała, ale waleczna
Z Revash jedziemy do Leimebamby. To niewielkie, przyjazne, bardzo spokojne miasteczko na południe od Chachapoyas na brzegu rzeki Utcubamby. Podobno w spisie wyborców widnieje tu tylko 500 osób. A więc to naprawdę maleństwo, ledwie miasto, jeszcze prawie wioska. Ale miała ona swoje 5 minut, gdy kilka lat temu nad położonym w jej sąsiedztwie Jeziorem Kondorów (o czym donosił m.in. „National Geographic”) odkryto grobowce, a w nich kilkadziesiąt mumii z czasów preinkaskich. Wtedy miejscem tym nagle zainteresowała się Lima i odkryte mumie tamtejsi urzędnicy chcieli wywieźć do stolicy. Wtedy miejscowi, mimo że tak mało liczni, przypomnieli sobie o drzemiących w nich walecznych duszach dawnych Chachapoyan i bardzo zdecydowanie zaprotestowali. Powiedzieli, że mumii nikomu nie oddadzą, że są one ich dziedzictwem, ich własnością. A w ich proteście było tyle zaciętości i słusznej siły, że Lima w końcu ustąpiła – do Leimebamby przysłała tylko ekipę naukowców, którzy mumie starannie przebadali.
Miejscowi zaś dla mumii własnym sumptem zbudowali specjalne muzeum – Centro Mallqui, Centrum Mumii. To niezwykle interesujące miejsce, jedno z najlepszych i najbardziej oryginalnych muzeów archeologicznych w całym Peru. Swą świeżością i lekkością zachęca do cierpliwego spaceru po przestronnych, dobrze oświetlonych salach. Znakomicie porządkuje i systematyzuje wiedzę na temat dawnych Chachapoyan.
Najwięcej uwagi muzeum, rzecz jasna, poświęca samym mumiom. Kilkadziesiąt „tobołków” – mumii–zawiniątek o najrozmaitszych rozmiarach, eksponuje się tu w specjalnym, przystosowanym do tego pomieszczeniu, w którym panuje odpowiednia stała wilgotność powietrza i odpowiednia temperatura. Jest tu też rekonstrukcja w skali 1:1 jednego z grobowców znad Jeziora Kondorów – pomysł naprawdę znakomity! Poza tym bardzo interesujące są zmumifikowane zwierzęta i ich embriony (to wielka muzealna rzadkość) oraz miniaturowe rekonstrukcje najważniejszych budowli z Gran Pajaten, Pinchudos i z Diablohuasi. Dokładnie pokazane jest też w jaki sposób budowano sarkofagi, takie jak te, które nie tak dawno widzieliśmy w Karajii: jak na rusztowanie z odpowiednio ułożonych drewnianych żerdzi nakładano glinę, a następnie, po jej wyschnięciu, jak ją przyozdabiano. Bardzo ciekawym eksponatem jest duże drewniane wiosło, które do złudzenia przypomina wiosła, jakie swego czasu używano na Wyspie Wielkanocnej. To podobieństwo zdaje się być faktem godnym odnotowania i zapamiętania. Wszak to nie jedyne podobieństwo między Chachapoyas, a tamtym odosobnionym zakątkiem Pacyfiku. Bo czyż chachapojańskie sarkofagi – przynajmniej te w style „regio” – nie mogą kojarzyć się ze słynnymi kamiennymi statuami z Wyspy Wielkanocnej, które też przecież były nagrobkami?
CDN
PS: O wyprawie Chachapoyas–Pusharo 2015 będę opowiadał 9. listopada 2015 roku o godz. 19.00 w kawiarni podróżników Południk 18 w Gdańsku.
Natomiast już 22. listopada o godz. 17.00 w księgarni „Matras” w Galerii Bałtyckiej w Gdańsku-Wrzeszczu, w ramach Dni Książki Historycznej będę podpisywał moje cztery książki z serii Historyczne Bitwy, które opublikowała Bellona. Na oba spotkania wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam!
Chachapoyas–Pusharo