Zbigniew Szczepanek w wersji „Latino”
Winny jestem tu kilka słów o Zbigniewie Szczepanku, Autorze portretu Elżbiety Dzikowskiej w kolorze żółto–niebieskim, o którym pisałem tu kilka dni temu.
Zbyszek – mogę tak napisać, bo jest on moim wieloletnim Przyjacielem, którego poznałem dzięki innemu mojemu Przyjacielowi, nieżyjącemu już Grzegorzowi Rybińskiemu – jest w tej chwili jednym z najwybitniejszych polskich akwarelistów. Sławę zyskał przede wszystkim jako „portrecista” niemalże wszystkich polskich zamków i historycznych budowli obronnych, czego rezultatem są 4 pokaźne albumy – dwa wydane przez Tower Press, a dwa pozostałe przez Bernardinum (w ich liczbie znajduje się także wielce unikatowy album o zamkach na Kresach). Władysław Zawistowski, zapowiadając pierwszy album z tej serii pisał o Szczepanku: ”To wybitna i niezwykła postać (…). Rodowity gdynianin (ur. 1933 na Oksywiu) jako młody człowiek – uległszy „zewowi morza” – ukończył studia w Oficerskiej Szkole Marynarki Wojennej i pływał jako nawigator na ORP „Błyskawica” i ORP „Gryf”. Żegluga pod gwiazdami tak go fascynowała, że obronił doktorat z astronawigacji, która następnie przez 10 lat wykładał w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej, a następne 10 – w Wyższej Szkole Morskiej. (…) Jednak od wielu lat najważniejszą pasją Zbigniewa Szczepanka jest malarstwo, ściślej – akwarela, w której osiągnął prawdziwe mistrzostwo i pozycję jednego z czołowych twórców polskich. (…) Niezliczone [jego] podróże (…) po całym kraju, połączone z odwiedzaniem kolejnych zabytkowych budowli zaowocowały fascynującym zbiorem malowanych z natury „portretów zamków” w różnych porach roku i zmiennych ujęciach (…)” Nie kto inny jak Franciszek Starowieyski wtórował: „Zbigniewa Szczepanka uważam za jednego z najlepszych akwarelistów w Europie. To bardzo trudna technika. Podczas malowania nie da się nic poprawić, skorygować, jak w malarstwie olejnym, lecz trzeba zaczynać od nowa. A Szczepanek umie tworzyć – jak to się mówi – z pierwszego uderzenia. Od razu znajduje właściwą formę.”
Ja swego czasu poprosiłem Zbyszka, by swoim pędzlem wzbogacił dwa wydane przez Arkadiusza Paula i mnie albumy z Ameryki Łacińskiej – „Machu Picchu. Sto lat po godzinie zero” oraz „Cuzco – Rzym Nowego Świata”. W ten sposób powstało 5 unikatowych akwareli, a twórczość Szczepanka zyskała jeszcze jedną zaskakującą (bo prekolumbijską) twarz.
Oto te akwarele:
1. Machu Picchu

2. Krajobraz andyjski

3. Forteca Sacsayhuaman w Cuzco

4. Coricancha – inkaska świątynia słońca

5. Hiram Bingham (w klasycznej pozie) – Amerykanin błędnie uznawany za odkrywcę Machu Picchu

Moim marzeniem byłoby odbycie podróży do Ameryki Łacińskiej razem ze Zbyszkiem. Już widzę jego malarski plon! Ale Mistrz, niestety, nie jest w stanie wygospodarować czasu na taką kilkutygodniową eskapadę.
Mimo swoich 84 lat dzień w dzień maluje, maluje, maluje… Coraz lepiej, coraz piękniej.
Obiecuje, że po urodzinowym portrecie Elżbiety Dzikowskiej, w wolnej chwili namaluje jeszcze portrety Tony Halika.
Zbigniew Szczepanekakwarele