Teraz Cuzco!
Romana Warszewskiego i Arkadiusza Paula połączyła miłość do Ameryki Południowej. Swoją fascynacją dzielą się z pasją z czytelnikami. Przed około rokiem na rynku księgarskim pojawił się album Machu Picchu. Sto lat po godzinie zero. Teraz, w tej samej serii wydawniczej Siedem nowych cudów świata, światło dziennie ujrzało ich drugie wspólne dzieło Cuzco – Rzym Nowego Świata.
Co wiemy o Cuzco? Że jest to miasto w Ameryce Południowej położone na wysokości ponad 3 tysięcy metrów, że zostało założone w XII wieku przez pierwszego władcę Inków i że cztery stulecia później padło pod jarzmem hiszpańskiej konkwisty. Że dziś to mało znacząca
peruwiańska miejscowość.
Wszystko to prawda, ale Warszewski i Paul chcieli pokazać inne oblicze Cuzco, dlatego już na okładce swego dzieła przytaczają słowa Petera Frosta, autora książki Exploring Cusco. Co mówi Frost?
„Na przełomie XV i XVI wieku Inkowie stworzyli imperium rozmiarami zbliżone do Cesarstwa Rzymskiego. Rozciągało się ono od południowych rubieży obecnej Kolumbii po współczesne środkowe Chile i północną Argentynę. Od zachodu jego naturalną granicę stanowił Ocean Spokojny, od wschodu – nieprzebyta amazońska puszcza. Tak jak Rzymianie, Inkowie wytyczali wspaniałe drogi, wznosili monumentalne, zapierające dech w piersiach budowle, dysponowali wielką, dobrze zorganizowaną armią i potrafili znakomicie wykorzystać zdobycze cywilizacyjne podbijanych ludów. Bez wątpienia można powiedzieć, że byli Rzymianami Ameryki Południowej, a Cuzco – stolica Tawantinsuyu – było ich Rzymem”.
I tym właśnie tropem podążają autorzy Cuzco – Rzym Nowego Świata. A trzeba przyznać, że nie mieli łatwego zadania, bo – jak zauważa Warszewski, który jest autorem części tekstowej albumu – nie wszystko, co dotyczy inkaskiej historii, da się potwierdzić. „Skazani jesteśmy na domysły. Rzecz w tym, że w przypadku Inków nie dysponujemy żadnymi dokumentami pisanymi pochodzącymi od nich samych, z czasów sprzed podboju i kolonizacji. W porównaniu z Majami czy Aztekami, sytuacja w Peru jest znacznie gorsza, ponieważ Majowie pozostawili kodeksy (które w dużej mierze potrafimy dziś już interpretować), a Aztekowie przekazali potomności piktograficzne kroniki, dostarczające pewnego podstawowego kwantum informacji. U Inków było inaczej. W najlepszym razie w ręce mamy zapisy statystyk (quipu), natomiast nie dysponujemy żadnymi tekstami, które wyszłyby spod ich ręki”.
Mimo to Warszewski wykonał kawał archiwizacyjnej roboty. Odszukał i zacytował między innymi kronikarza i duchownego Bernabe Cobo czy Pedro Sancho de la Hoz, sekretarza Francisca Pizarra, którzy byli świadkami najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce w Cuzco w pierwszej połowie XVI wieku. Dzięki temu książka nabiera jeszcze większej autentyczności.
Złoty ogród i inne skarby
Książka składa się z trzech części. Pierwsza poświęcona jest dawnej świetności Cuzco. Warszewski cytuje wspomnianych wcześniej naocznych świadków, z którymi wędrujemy po mieście. Opisują oni najważniejsze miejsca i budowle, odnoszą się do zdarzeń i osób. „W wielu domach inkaskiej szlachty znajdowały się wielkie pomieszczenia o długości dochodzącej do 180 metrów i o szerokości sięgającej 50 metrów. [...] W czasach, gdy byłem dzieckiem, widziałem cztery z nich. [...] Największa znajdowała się w gmachu Casana i była w stanie pomieścić nawet 1000 osób” – to jeden z cytatów Garcilaso de la Vegi. Wspominają też o niezwykłym bogactwie, na przykład o Świątyni Słońca, którą zapamiętali
ówcześni kronikarze zanim została splądrowana i doszczętnie ograbiona. Największe wrażenie na nich zrobił „złoty” ogród. „«Rosły» tam rośliny wykonane ze złota, wśród których «pasły» się złote zwierzęta”. „W czasie, gdy obchodzili któreś ze świąt Słońca, co wypadało trzy razy do roku [...], wypełniali ten ogród roślinami kukurydzy wykonanymi ze złota” – to słowa Pedro Pizarro. „Było tam też 20 lam z młodymi oraz pasterze z procami i kosturami, wszystko z tegoż kruszcu” – dodawał Cieza de Leon. „Na kłosach roślin ze złota i srebra siedziały złote motyle, a na gałęziach złotych drzew – ptaki wykonane ze złota” – to z kolei słowa Johna Hemminga, kanadyjskiego eksplorera, który przemierzał Amerykę Południową w poszukiwaniu między innymi mitycznego El Dorado.
Część druga to przede wszystkim fotosy wychylające się z każdej strony, opatrzone skromnymi opisami tego, co na nich widać. Zdjęcia przedstawiają Cuzco z jego majestatyczną architekturą i charakterystycznymi łukami, balkonami i uliczkami oraz miejsca wokół miasta – Q’enko, Puca Pucara, Pisaq czy Moray i Maras, równie piękne i tajemnicze. W części trzeciej docieramy do Limy, dzisiejszej stolicy Peru, pokonując po drodze historyczny szlak z Cuzco i dowiadując się, dlaczego w ogóle Hiszpanie przenieśli siedzibę władz państwa.
Kolorystyka zaskakuje
Jednak tym, co na początku przykuwa w dziele Warszewskiego i Paula, jest oprawa plastyczna. Choć pierwsze zdjęcia to przeważnie klasyczne widoki z górami w chmurach, to potem pod tym względem jest zaskakująco. Zaskakująco znakomicie. Po tym swoistym, kilkuzdjęciowym wstępie, nadchodzi pierwszy rozdział książki. Tekstowi towarzyszą stare fotografie i ryciny. Fotografie z początku XX wieku przedstawiają najczęściej mieszkańców Cuzco, ryciny z XVIII czy XIX wieku – najważniejsze budowle. I wszystko w sepii, której brązowawe odcienie nie nadają całości szarości i smutku, ale niezwykłego piękna.
A gdy do tego dodamy mapę miejscowości z zaznaczonymi dokładnie miejscami, gdzie znajdowały się na przykład pałac pierwszego inki Manco Capaka, Dom Pod Wężami, Seminarium San Antonio Abad (obecnie Hotel Monasterio), czy pałac władcy Inki Rokieto (Muzeum Sztuk Pięknych), to nie chce się stąd wychodzić gdzieś dalej. Ale trzeba, bo to dopiero początek książkowej wędrówki po Cuzco. No i warto. Bo jeśli w pierwszym rozdziale urzekły mnie brązowe barwy sepii, to początek rozdziału drugiego – „Miasto Inków i konkwistadorów” – kolorystycznie zachwycił. Szczególnie trzy pierwsze strony tej części. Najpierw widnieją na nich dwa – w pastelowych tonacjach – plany miasta, a na trzeciej – ułożone na płasko ręcznie tkane dzianiny i fragmenty odzieży w inkaskie wzory. Feeria barw tych ostatnich nie daje o sobie długo zapomnieć.
To swoiste połączenie tego, co było kiedyś, z tym, co mamy dziś. Kolejne zdjęcia już w naturalnych barwach ukazują codzienność Cuzco. Duże wrażenie robią ujęcia wąskich uliczek z samochodami, ciągnące się długie schody czy balkony i tarasy z zabudowanymi wzgórzami w tle. Wrażenie robią też portrety kościołów, których w mieście jest kilka. [...] Cuzco – Rzym Nowego Świata Romana Warszewskiego i Arkadiusza Paula to prawie 200 stron wielkiej przygody. Przygody, do której chce się wracać.
Waldemar Gabis
Roman Warszewski, Arkadiusz Paul, Cuzco – Rzym Nowego Świata, Fitoherb Limited Sp. z o.o, Sopot 2012
Cuzcorecenzje