Inkowie zbudowali Rzym Nowego Świata




Z Romanem Warszewskim, pisarzem, redaktorem naczelnym miesięcznika "Żyj długo" i podróżnikiem, rozmawia Dorota Abramowicz

Chcę wybrać się do Peru. Co powinnam najpierw zrobić?

Zastanowić się, czy tego chcesz naprawdę. I czy jesteś w odpowiedniej kondycji, by zdecydować się na taką wyprawę.

Do czego jest mi potrzebna ta kondycja?
Większość obszaru Peru to góry, wznoszące się 3-4 tysiące metrów nad poziomem morza. Jeśli źle się czujesz na takich wysokościach, masz kłopoty z sercem, to raczej powinnaś zrezygnować. Trzeba również pamiętać, że to bardzo duży kraj, o obszarze cztery razy większym, niż Polska i liczący mniej, niż Polska mieszkańców. Sieć dróg i połączeń kolejowych pozostawia wiele do życzenia, a i klimat może być męczący. Na pewno nie można liczyć na podróż w komforcie. Trzeba także zachować ostrożność, bo turysta może znaleźć się w trudnej sytuacji. Zdarzają się tragiczne wypadki, ostatnio doszły do nas wieści o porwaniu grupy Europejczyków. Chociaż - przyznam - nigdy osobiście nie spotkałem się z tak ekstremalnym zdarzeniem.

Coś mi się wydaje, że odstraszasz ludzi, którzy chcą poznać ojczyznę dawnych Inków...
Nie odstraszam, tylko tłumaczę, jak tam naprawdę jest. Kiedyś prowadziłem grupę polskich turystów, którzy mieli pretensję, że w Peru jest tyle gór...

To co, map nie oglądali, przewodników nie czytali?
Powiedzmy, że wyobrażali sobie, iż będzie inaczej.

Może wreszcie powiesz coś, by zachęcić tych, którzy czują, że dadzą radę i są gotowi na wyzwania?
Z przyjemnością. Peru to kraj niezwykle interesujący, z przepiękną przyrodą, wspaniałą historią, zabytkami i wytworami kultury , pochodzącymi jeszcze z czasów inkaskich. Naprawdę, warto go zobaczyć na własne oczy. Byłem tam już 20 razy i zauważyłem, że im częściej tam bywam, tym więcej tajemnic tego kraju mnie intryguje. Peru niesamowicie wciąga, każe stawiać kolejne pytania. O historię, zaginione skarby, legendy...Ludzie, którzy choć raz tam pojechali, starają się tam wrócić.



Czyli - od czego zacząć?
Najpierw trzeba znaleźć sposób, by się tam dostać. Przeważnie nie mamy czasu, by jak hiszpańscy zdobywcy, wyruszać w podróż drogą morską. Trzeba więc znaleźć połączenie lotnicze. Niestety, obecnie z Europy latają tam tylko linie KLM, a jak gdzieś jest monopol, to i koszty podróży rosną.



No to porozmawiajmy o pieniądzach...
Na dotarcie do Peru i powrót trzeba wyasygnować ok. 4,5 tys. złotych. Życie w Peru jest tańsze, niż w Polsce, ale na zwiedzanie trzeba zarezerwować trochę gotówki. Taka wyprawa do Machu Picchu to wydatek rzędu 80-100 dolarów. Na tę kwotę składają się bardzo drogie bilety na pociąg oraz bilety wstępu. Nie dziwmy się jednak - państwo i mieszkańcy próbują w pełni wykorzystać fakt, iż tak wielki skarb kultury światowej znajduje się na ich terenie. Od razu mówię - warto wydać te pieniądze. Żeby jednak w pełni skorzystać z wyjazdu, musimy bardzo dokładnie zaplanować podróż, przygotować się, poczytać...Niestety, nie ma w Polsce kompletnych przewodników po Peru. Można za to skorzystać z przewodników po Ameryce Południowej, w których są obszerne rozdziały, poświęcone Peru Warto znać język hiszpański lub chociażby nosić przy sobie rozmówki polsko-hiszpańskie. Poza większymi miastami, gdzie można rozmawiać po angielsku, bez znajomości języka hiszpańskiego nie porozumiemy się z mieszkańcami.



Jak długi urlop powinniśmy sobie zaplanować?
Praktycznie nie ma szans, by zwiedzić cały kraj w dwa tygodnie. Najlepiej wybrać się tam na miesiąc i zdecydować się albo na północ, albo południe. Radzę , by podróż rozpocząć od południa kraju - Cuzco, jeziora Titicaca, Arequipa. Można stamtąd wyruszyć do Boliwii, zobaczyć dżunglę. Najważniejsze jest jednak Cuzco - dawna stolica Inków.

W wydanym właśnie pierwszym polskim albumie, całkowicie poświęconym Cuzco (jego współautorem jest Arkadiusz Paul), nazwałeś je "Rzymem Nowego Świata". Skąd to porównanie?
Inkowie byli Rzymianami Ameryki Południowej. Wystarczy spojrzeć na stare mapy. Stworzyli imperium, ciągnące się od obecnej Kolumbii, po Chile i północną Argentynę, które można porównać z rozmiarami Cesarstwa Rzymskiego! Nic więc dziwnego, że stolicę tegoż imperium nazywamy "Rzymem nowego świata" .O ile we wcześniej wydanym albumie "Machu Picchu. Sto lat po godzinie zero" pisaliśmy o tajemnicy, to w książce poświęconej Cuzco chcieliśmy pokazać złożoność i przenikanie się kultury inkaskiej z kultura iberyjską. Tam naprawdę czuje się historię. Iberyjskie Cuzco wyrosło na murach inkaskich.



Cuzco pokazane w książce wygląda zjawiskowo. Nie retuszowaliście zdjęć?
Skądże! Jednak przyznam, że bardzo trudno jest fotografować Cuzco, oddać jego niepowtarzalna atmosferę. Miasto jest gęsto zabudowane, głębokie cienie kontrastują z oświetlonymi słońcem murami. Wykorzystałem w albumie fotografie z kilku kolejnych wypraw. Mam nadzieję, że wybrałem najlepsze. Szczególne wrażenie robią mury...
To one stanowią esencję miasta. Stawiano je bez zaprawy, a robotnicy ściągani do Cuzco świetnie dopasowywali do siebie poszczególne kamienie. Nie dziwię się Hiszpanom, że na inkaskich murach - odpornych na trzęsienia ziemni - stawiali swoje kościoły i domy.

Za to na wyobraźnię najbardziej działają opowieści o skarbach Inków. Rzeczywiście Cuzco kąpało złotem?
Sercem miasta była Świątynia Słońca, zwana Złotą Zagrodą. We wnętrzu świątyni znajdował się złoty ogród, w którym "z roślinami ze złota i pasącymi się złotymi zwierzętami, pilnowanymi przez złotych pasterzy. Na ścianie umieszczono potężnym wyrzeźbiony w złotej bryle, usianej drogimi kamieniami, wizerunek Słońca, Nawet mury i gzymsy pokryte były złotem.



Co się z nim stało?
Niestety, cenne zabytki przetopiono. Część wywieziono do Hiszpanii, część trafiła do miejscowych kościołów.

Polska ma też swoja inkaską legendę, związaną z ukrytym w zamku w Nidzicy skarbem potomka Tupaca - Amaru II...
To nie legenda i to nie jest Nidzica, ale zamek w Tropsztynie, w gminie Czchów.. Historię tę, docierając do źródeł o dokumentów, zgromadzonych m.in. w Weneckich archiwach, dokładnie zbadał Aleksander Rowiński i poświęcił jej dwie książki. W XVIII wieku grupa szlachty inkaskiej po nieudanym powstaniu w latach 1780–1781 uciekła do Wenecji. W tej grupie była żona inkaskiego wodza, Umina. Córka Peruwianki i Polaka, Sebastiana Berzewiczy. Mąż Uminy został zamordowany, prawdopodobnie przez Hiszpanów w Wenecji, a ona , wraz z rocznym synkiem Antonio skryła się u ojca, w zamku w Nidzicy. I tu też zasztyletowali ja Hiszpanie. Mały Antonio, by uniknąć losu rodziców, został adoptowany przez rodzinę Beneszów. Jego prawnukiem był Andrzej Benesz, przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, w latach 70. XX wieku wicemarszałek sejmu.

A skarb?
Ponoć został przywieziony przez Uminę i ukryty w podziemiach zamku w Tropsztynie. Andrzej Benesz przed swoją tragiczną śmiercią w wypadku samochodowym w 1976 r. próbował kupić ten zamek. Wcześniej miał znaleźć rodzinny dokument, który doprowadził go do schowanego w Nidzicy kipu i wskazywał na Tropsztyn. Podziemia zamku zostały zabetonowane, ale według radiestetów gdzieś tam jest złoto Inków.


wywiadyCuzco
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków