13.-16. IX 2012. Lima. VIII Światowy Kongres Medycyny Naturalnej
Na VIII Kongres Medycyny Naturalnej w Centrum Konferencyjnym limeńskiego Uniwersytetu Technicznego jechałem z pewną obawą. Nie żebym miał jakieś złe doświadczenia z przeszłości; nic z tych rzeczy. W 2008 roku byłem na VI takim kongresie i wywiozłem z niego jak najlepsze wrażenia. Tym razem jednak...
Wystarczyło spojrzeć na plakat zapowiadający tegoroczną imprezę, żeby odczuć pewien niepokój. Co, a raczej kogo on przedstawiał? Podobizny o. Edmunda Szeligi, doktora Manuela Fernandeza, szamana wąchającego liście koki i... Alberta Einsteina! Całość zdobiła zapowiedź: w hołdzie o. Edmundowi Szelidze i doktorowi Manuelowi Fernandezowi.
Znałem i o. Edmunda Szeligę, i doktora Manuela Fernandeza; pisałem i o pierwszym, i o drugim. I choć doktor Fernandez w dziedzinie fitoterapii andyjskiej i amazońskiej jest postacią znaczącą, na pewno nie można porównywać go i zestawiać z takim prekursorem tej dziedziny jakim był o. Edmund Szeliga.
Do tego jeszcze pozostający poza wszelkim kontekstem Albert Einstein...
Jak należało to rozumieć?
Że niby i Fernandez, i Szeliga byli swoiście pojętymi Einsteinami w tym czym się zajmowali - w tym, co robili?
Od samego początku coś tu zgrzytało i nie pasowało do siebie...
Już pierwsze godziny VIII Kongresu potwierdziły moje wątpliwości. Jak nigdy dotąd, w wystąpieniach prezentowanych na kongresie mało było konkretów i nowości dotyczących prowadzonych badań, dużo natomiast pustosłowia i słów całkowicie pokrętnych. I jeśli hołdy składane nieżyjącemu już od 7 lat o. Szelidze można uznać za usprawiedliwione, to znacznie trudniej uczynić tak w przypadku doktora Fernandeza - zasiadającego cały czas za stołem prezydialnym zjazdu i jakby zapominającego, iż nikt nie powinien być sędzią w swojej własnej sprawie.
Jakby tego było mało, na temat o. Edmunda Szeligi padło tyle półprawd i wypaczonych myśli (co mnie jako wieloletniego przyjaciela Księdza i jego biografa szczególnie zabolało), iż chyba jedynym rozwiązaniem będzie zaprezentowanie na niniejszej stronie filmu biograficznego nt. o. Szeligi pt. „Życie dla życia”; filmu, który w 1999 roku razem z Grzegorzem Rybińskim nakręciliśmy w Cuzco i w Limie.
Z pewnym zawodem przyjąłem też wystąpienie prof. Jana Zdzisława Ryna, omawiające życie o. Szeligi. Bo mimo że Profesor w swym referacie oparł się prawie wyłącznie na mojej i Grzegorza Rybińskiego książce „Ojciec nadziei” (Tower Press 2000), zabrakło w nim jakiejkolwiek wzmianki o tym, skąd pochodzą podawane tak informacje, jak i zdjęcia, którymi owo wystąpienie było ilustrowane.
Obawy zasiał już sam plakat i jego graficzne przesłanie...
W czasie otwarcia zjazdu, hołd Pachamamie - Matce Ziemi, złożyli andyjscy i amazońscy szamani.
Swoimi wątpliwościami dzielę się z doktorem Manuelem Fernandezem (w tle znów widać plakat z Einsteinem)...
...i z prof. Janem Zdzisławem Rynem
W rozmowie z prof. Iwoną Wawer - specjalistką w dziedzinie suplementów diety, także obecną w Limie
VilcacoraPeruŚwiatowy Kongres Medycyny NaturalnejLima