3,4,5 IX 2012 Droga Inków. Naszyjnik z najpiękniejszych kamieni


I ruszyliśmy pod górę. Kiedyś, jak byłem tu po raz pierwszy, wystarczyło w odpowiednim momencie wyskoczyć ze zwalniającego pociągu i Droga Inków stała otworem. Teraz wszystko inaczej. Wszystko obwarowane jest setką reguł i nieprzekraczalnych przepisów, i skrajnie zbiurokratyzowane. Słynna Inca Trail, właśnie dlatego, że przez lata stała się tak znana, przerodziła się w fabrykę, w swoisty taśmociąg, w źródło wielkich dochodów dla kilku monopolizujących ją firm. Rezerwacje, by sie na nią dostać, trzeba dokonywać z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem - prawie jak przed wspinaczką na Mt. Everest, a słabo orientujących się w tutejszych realiach przybyłych, na każdym kroku próbuje się odrzec z ostatniej finansowej skóry. Szkoda, ale taki jest właśnie świat, świat ponowoczesności. Nie będę jednak narzekał. Nie po to tu przyjechałem. Przybyliśmy tu przecież po to, żeby robić zdjęcia.


Runturaccay - strażnica w kształcie podkowy tuż za pierwszą, najwyższą przełęczą.


Qonchamarca - z większej odległości do złudzenia przypomina... świątynię Majów.


Sayacmarca - twierdza na wysokim grzbiecie.


Sayacmarca - blanki jak w średniowiecznym zamku.


Sayacmarca - podobnie jak w Runturaccay znów owalne

2 IX 2012 Kilometr 82., czyli powrót na Drogę Inków


Parafrazując słowa Ernesto Che Guevary (o którym moja książka niebawem ma się ukazać), „dziś zaczął się nowy etap”. Ruszamy na prastary inkaski szlak - Drogę Inków, wiodącą z Cuzco do Machu Picchu. Naszej wędrówki nie zaczynamy jednak w samym Cuzco, lecz na tzw. Kilometrze 82. Stąd przez 4 dni i trzy noce będziemy podążać podniebnym szlakiem, który w swym najwyższym punkcie, na przełęczy Warmiwarniuska - Przełęczy Martwej Kobiety, osiągnie wysokość 4200 metrów.

Drogą tą, od Kilometra 88., szedłem już w czasie swojej pierwszej podróży do Peru, w 1983 roku. Teraz na nią powracam, bo mając w zamyśle stworzenie albumu o Królestwie Vilcabamby, nie w sposób byłoby w nim pominąć wszystkie inkaskie miasta i osiedla, które tą Drogą Inków łączy. Jakie to miasta i osiedla? Choćby Patallacta, Runturaccay, Sayacmarca, Phutypatamarca, Winaj Wayna, czy Intipata. Jak one wyglądają i jaki nie`powtarzalny sposób zostały wkomponowane w andyjski krajobraz - o tym w następnym odcinku. A na razie przypatrzcie się początkowi prastarego inkaskiego szlaku. Bo jest na co patrzeć.


Kilometr 82. To tu, na zawieszonym ponad spienionym nurtem Urubamby, zaczyna się nasz „nowy etap”


Patallacta - pierwsze inkaskie ruiny na szlaku.


Kolejne inkaskie

1. IX Tarawasi i Skała Tęczy lub Skała Księżyca


Dziś inny kierunek. Z Cuzco jedziemy do miejscowości Limatambo - do miejsca, które dawną inkaską stolicę miało bronić przed inwazją od zachodu. To tu Inkowie po raz ostatni próbowali zatrzymać pochód Hiszpanów pod wodzą Pizarra na Cuzco. Forteca nazywa się Tarawasi. Obok funkcji obronnych była też wielką platformą, na której pobliskiemu szczytowi El Salcantay składano najrożniejsze dary. Do dziś w murze fortecy-platformy wielu dopatruje się kwiatów ułożonych z wielkich głazów. Oczywiście pod warunkiem, że obserwatorowi nie brakuje ani dobrej woli ani fantazji...

W drodze powrotnej do Cuzco zaglądamy do Quillarumi - wioseczki, gdzie w granitowej skale Inkowie (bo któżby inny...) wyryli... No właśnie - co wyryli? Jedni twierdzą, że półksiężyc; inni - że tęczę. Który z tych wariantów bardziej Wam odpowiada, przekonajcie się sami na załączonych zdjęciach.

Fronton fortecy-platformy, w której ścianach niektórzy widzą olbrzymie kamienne kwiaty.

Jeśli jakiś obiekt jest tak duży, że nie mieści się w obiektywie, wtedy jedynym wyjściem jest pokazanie go od narożnika.

Quillarumi - Skała Księżyca...

... a może jednak Skała Tęczy?

Oczywiście wszystkie zdjęcia tak dziś, jak i poprzednio, zrobione zostały ręką mojego niestrudzonego

31.VIII Ollantaytambo. Pinkulluna czyli prekolumbijska... lodówka


Z Cuzco jedziemy do Ollantaytambo. To niewielkie miasteczko w dolinie Urubamby uznawane jest za światową stolicę... indianskości (hiszp. „indianidad”). Byłem tu już... co najmniej dziesięć razy. Za każdym razem interesowała mnie majestatycznie górująca nad miastem forteca - miejsce, o którym piszę w książce „Vilcabamba 1572”, historyczny punkt, gdzie Inkowie w XVI w odnieśli swoje ostatnie znaczące zwycięstwo nad podbijającymi ich Hiszpanami.

Dziś interesuje mnie jednak zbocze stromego wzgórza, leżącego naprzeciw słynnej fortecy. Pinkulluna - kamienna konstrukcja, wyglądająca niczym jaskółcze gniazdo przyklejone do skośnego dachu. Trzy długie na około 40 metrów budynki o ostro zakończonych szczytowych ścianach, wyglądające równie niewiarygodnie, jak leżąca naprzeciwko ich twierdza.

Kiedyś uważano, ze Pinkulluna była więzieniem (z uwagi na jej niedostępne położenie). Pogląd ten jednak szybko zrewidowano. Dziś uznaje się, że Pinkulluna była inkaską qolka, czyli magazynem; miejscem, w którym Inkowie przechowywali zebrane z pól nadwyżki, mogące być wykorzystywane w okresach klęsk nieurodzju lub klimatycznych katastrof.

Mówiąc jeszcze inaczej Pinkulluna była po prostu prekolumbijską... lodówką! Mogła ona sprawnie funkcjonować dzięki zimnym wiatrom, które niezależnie od pory roku omiataja zbocze, na którym ją wzniesiono.

Tędy wiedzie droga wprost do lodówki.

Całość

30 VIII Cuzco. Przedmioty z Machu Picchu


Znów przerywnik muzealny, choć Kazik wcale nie jest tym zachwycony. Tym razem idziemy do Muzeum Machu Picchu w Casa de la Concha przy ul. Santa Catali Ancha. W tej placówce znajdują się przedmioty pochodzące z Machu Picchu, które Amerykanin Hiram Bingham w 1911 i 1912 roku wywiózł do USA i które do tej pory nie raczyli zwrócić. To, co w ciągu ostatniego roku, w związku z jubileuszem naukowego odkrycia Machu Picchu odesłano do do Peru, znajduje się teraz właśnie w Casa de la Concha.

Mało jest tego. Amerykanie szczodrzy nie byli. Sytuacje ratują tylko duże fotogramy z 1911 i 1912 roku. Wreszcie wiem, jak wyglada słynny sierżant Carrasco, który jako obstawa został przydzielony do odkrywczej wyprawy Binghama. Nosił płytki kapelusz ze sztywnym, bardzo dużym rondem. Taki, którego na początku XX wieku nie powstydziłby sie żaden dżentelmen z Londynu czy Nowego Jorku.


Węzełkowe pismo kipu odnalezione w 1912 roku w Machu Picchu przez Binghama.


Ceramiczne naczynie z Machu Pichchu wywiezione przez Binghama z Peru do USA w roku 1911.

29. VIII Huchuy Qosqo - małe Cuzco, wielki rarytas


Z Chinchero, przez płaskowyż oddzielający Cusco od doliny Urubamby, konno jedziemy do Huchuy Qosco, tzw. Małego Cuzco - zrujnowanego miasteczka sprzed panowania Inki Viracochy, a więc sprzed imperialnej fazy rozwoju Tawantinsuyu. To ważne miejsce - jedyny w swoim rodzaju przykład tego, jak Cuzco (stolica) mogło wyglądać przed konkwistą, jak łączono kamień z cegłą suszoną na słońcu - „adobe”. Bo przecież nie całe Cuzco w chwili przybycia Hiszpanów do Peru było monumentalne i kamienne. Przed inwazją konkwistadorów w inkaskiej stolicy przeważala zabudowa właśnie z „adobe” lub z „adobe” łączonej z kamieniem. Dokładnie, jak w Huchuy Qosqo.


Widok ogólny na Uchuy Qosqo.


Fragment tzw. „kallanki” z Uchuy Qosqo - długiego budynku, gdzie w czasie pory deszczowej mieszkańcy urządzali wielodniowe, suto zakrapiane „chicha” (trunkiem z kukurydzy) libacje.

28. VIII Cuzco. Garcilaso jak Mickiewicz


Dziś dzień muzeum. Idziemy do dawnego domu Garcilaso de la Vegi - słynnego dziejopisa, syna inkaskiej księżniczki i hiszpańskiego konkwistadora, który w wieku kilkunastu lat opuścił Peru i osiadł w Hiszpanii (gdzie zmarł). U schyłku życia, z tęskonoty za swą ojczyzną, napisał wiekopomne dzieło „Comentarios Reales” - „O Inkach uwagi prawdziwe” - nostalgiczne dzieło, które w swej wymowie (bo nie treści) wiele wspólnego ma z „Panem Tadeuszem” Mickiewicza. (Porównanie obu tych dzieł to znakomity temat do habilitacyjnej rozprawy - podpowiadam.)


Garcilaso de la Vega, w muzeum, we własnej woskowej osobie.


Rodzice Garcilasa z portretem swego słynnego syna.


Młody Garcilaso, jeszcze w Peru, słucha opowieści o chlubnej przeszłości narodu swej matki. Opowiadającym jest albo Manco Inka - król Vilcabamby albo Sayri Tupac, jego syn i następca.

najnowsze < > najstarsze
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek, w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej. Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i szamanami. Obecnie pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Żyj długo”.

Ostatni album

„Zielone Pompeje.Drogą Inków do Machu Picchu i Espiritu Pampa”

(Razem z Arkadiuszem Paulem)
Seria Siedem Nowych Cudów Świata, Fitoherb 2013

„Zielone Pompeje”, czyli zapasowe Królestwo Inków