Roman Warszewski o Kapuścińskim w Gazecie Pomorskiej
Rozmowa z ROMANEM WARSZEWSKIM, pisarzem i reportażystą

- Wiedziałem, że książka od pewnego czasu jest przygotowywana, ale przyznam, że po lekturze poczułem, że lepiej byłoby, gdyby ta książka się nie ukazała. Nie mam wątpliwości, że ta publikacja odbije się na odbiorze reportażu jako gatunku.
- Ale w końcu to reportażysta sportretował reportażystę.
- Problem w tym, że pod względem warsztatowym jest to książka wręcz znakomita, świetnie napisana. Co z tego, jeśli wylewa dziecko z kąpielą...
- Zaraz, zaraz. Ktoś kto buduje swój mit musi liczyć się z tym, że znajdą się ludzie, którym mit nie wystarcza.
- Dla mnie nie ulegało wątpliwości, że Kapuściński przekraczał granice reportażu w kierunku literatury. Jego dzieła to reportaż literacki, który nie do końca musiał być zgodny z realiami. Kapuściński sam to przyznał opowiadając o genezie “Cesarza”. Z tego wyznania wynika, że “Cesarz” w dużej mierze jest dziełem fikcyjnym.
- Dla każdego, kto parał się reportażem, był to wielki znak zapytania. Jeśli Kapuściński relacjonowałby fakty, skazywałby swoich bohaterów na śmierć. Miał pan wielokrotnie okazję pisać o miejscach bardzo egzotycznych, w odległych krajach. Dziennikarz w takiej sytuacji może pozwolić sobie na fikcję. Przecież nikt go nie sprawdzi...
- Ja nigdy nie uprawiałem reportażu literackiego, więc zależało mi raczej na maksymalnej wierności i nie śmiałbym się porównywać